Najlepsze cytaty z książek Ricka Riordana.

Witajcie! Ze względu iż jest kwarantanna piszę dla was teksty z balkonu domku działkowego na wsi słuchając Hey Violet. Będę się starała połączyć pisownik z konkursem przez co będę musiała spędzać więcej czasu przed komputerem ale pomińmy ten fakt. Dziś wstawiam już drugi tekst, głównie dlatego że jakiś czas temu rozmawiałam z ciocią i powiedziała mi że codziennie patrzy czy nie pojawiło się coś nowego bo nie ma co czytać. Oto przedstawiam wam cytaty które najbardziej zapadły mi w pamięć (no dobra przyznaję zrobiłam też zdjęcia żeby nie zapomnieć) czytając serię Olimpijscy Herosi i dodatkową książkę Greccy bogowie według Percy’ego Jacksona. Niektóre są śmieszne, a niektóre pamięta bo mają dla mnie jakieś głębsze znaczenie.

Olimpijscy Herosi śmieszki

W interkornie rozległy się trzaski. W głośnikach rozbrzmiał głos holograficznego mini satyra Hedgea Buforda. ZAŁÓŻ COŚ NA SIEBIE! Wszyscy podskoczyli. Hazel wylądowała półtora metra od Franka. Percy wlał syrop klonowy do soku pomarańczowego. Jason niezgrabnie wtoczył się z powrotem w swój podkoszulek, a Frank zmienił się w buldoga. Piper rzuciła Leonowi wściekłe spojrzenie.

– Myślałam że pozbyłeś się tego idiotycznego hologramu?

-Ej, Buford tylko mówi “Dzień dobry”. On kocha swój hologram! Poza tym wszyscy tęsknimy za trenerem. No i Frank, jesteś cudownym buldogiem.

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

Popatrzcie! -zawołał -To ulubiony napój boga! Drżyjcie ze strachu przed straszliwą dietetyczną Colą!

-=-=-=-=-=-=-=-=-=-

Za każdym razem gdy próbował się z nią zobaczyć, była tak pogrążona w myślach, że ich rozmowa przebiegała mniej więcej w stylu:

Percy – Cześć, jak leci?

Annabeth – Och nie, dzięki

Percy – No dobra..ale jadłaś coś dzisiaj?

Annabeth – Chyba Leo ma teraz wachtę. Zapytaj jego.

Percy – No tak, mówił dziad do obrazu

Annabeth – No dobra, zaraz

=-=-=-=-=-=-=-=-=-

-Nie wiem, czy Percy będzie mi jeszcze ufać – powiedziała – Po tym jak kazałam jego koniowi kopnąć go w głowę…

Jason roześmiał się.

– O to się nie martw. Percy to równy gość, ale odnoszę wrażenie, że co jakiś czas trzeba go czymś rąbnąć w łeb.

=-=-=-=-=-=-=-=-=-

Wszyscy trzej upadli bezwładnie. Głowa Percy’ego trafiła w pizzę.

– Percy! – Annabeth objęła go.

Piper i Hazel chwyciły Jasona za ręce, gdy zsuwał się z krzesła. Leo nie miał tyle szczęścia. Osunął się w stronę Franka, który nawet nie próbował go złapać, i padł na podłogę.

-Au! – jęknął.

– Nic ci się nie stało? – zapytała Hazel.

Leo podniósł się. Na czole miał kawałek makaronu w kształcie cyfry 3.

=-=-=-=-=-=-=-=-

-Znaczy, wszyscy jesteście spod znaku bliźniąt? -zapytał Percy – Ja jestem Lew, czyli Leo.

– Nie głupku. – wtrącił się Leo – Ja jestem Leo, ty jesteś Percy.

=-=-=-=-=-=-=-=-

Piper zerknęła na przyjaciół.

-Jakiś podstęp?

-Być może. – odparła Annabeth.

-Przynajmniej przyniósł deser. – Percy uśmiechnął się do wężowych ludzi. -Witajcie na pokładzie!

Kekrops zgodził się pozostawić swoich gwardzistów na pokładzie ze stolikiem Bufordem, który kazał im paść i wykonać dwadzieścia pompek. Gwardziści podjęli się wyzwanie.

Król Aten natomiast został zaproszony do mesy na spotkanie zapoznawcze.

-Usiądź , proszę. – Jason podsunął mu krzesło.

Kekrops zmarszczył nos.

-Wężowi ludzie nie siadają.

– A zatem stój, proszę. – Powiedział Leo,który wcisnął sobie do ust kawałek ciasta, zanim Piper zdążyła go ostrzec że może być zatrute lub niejadalne dla ludzi.

=-=-=-=-=-=-=-=-

Greccy bogowie według Percy’ego Jacksona śmieszek

W każdym razie kiedy duszy zmarłych przekraczały tę bramę, były sądzone przez trzech martwych jurorów i odsyłane we właściwe miejsca. Jak powiedziałem wcześniej, większość ludzi nie zrobiła naprawdę nic szczególnego ze swoim życiem,ani dobrego, ani złego, więc kończyła na Łąkach Asfodelowych. Tam duchy te egzystowały jako wiotkie cienie i  mogły jedynie popiskiwać jak nietoperze i unosić się bez celu w powietrzu, usiłując przypomnieć sobie, kim były za życia i co robiły – coś jak nauczyciele na pierwszej lekcji, zanim jeszcze napiją się kawy.

Dobra ludki. Wstawiam to dość późno ale pewnie kiedyś się zdarzy że coś napiszę w środku nocy (np. w noc przed śmingusem-dyngusem) A teraz ja się żegnam muszę jeszcze napisać trochę na jutro i pewnie na konkurs. A znając moich nauczycieli to jeszcze mi coś przysłali do nauki. Dziękuję nauczyciele!

PS. Wstawiam to w dniu po napisaniu a nie chce mi się zmieniać tekstu bo jestem leniem 111111111111110 stopnia.  Heh, to do dziś. Jeśli znajdę jeszcze jakieś śmieszki to napiszę.